Zapraszamy do przeczytania wywiadu
2017-08-05z przedstawicielami zespołu Sound'n'Grace
Założycie zespołu Sound'n'Grace: publiczność daje nam mnóstwo pozytywnej energii do działania
Przy okazji koncertu zespołu Sound'n'Grace w Jastarni, jego liderzy: Anna Żaczek-Biderman i Kamil Mokrzycki opowiedzieli nam m.in. o: współpracy z producentem o pseudonimie Tabb, pomyśle na nową płytę czy o energii jaką daje im kontakt z publicznością.
Oskar Struk: muzyka gospel kojarzona jest ze sferą sakralną. Twórczość Państwa zespołu pokazuje jednak, że jest to stereotypowe myślenie. Na czym polega wyjątkowość tego gatunku?
Założycie zespołu Sound'n'Grace: Muzyka gospel to nasze korzenie. Bardzo dużo nauczyliśmy się na tej muzyce. Jest ona związana ze sferą sakralną. My przemycamy to co jest muzycznego w brzmieniu naszych utworów, czyli harmonizacje. Charakterystyczne brzmienie przełożyliśmy na przekaz, który jest uniwersalny. Myślę, że bez względu na podejście do kwestii wiary, w naszej muzyce każdy znajdzie coś dla siebie.
- Zdaniem wielu obserwatorów kluczowym momentem dla Państwa zespołu było nawiązanie współpracy z producentem o pseudonimie Tabb. Jakie korzyści wynikały z tej decyzji?
- Na pewno nawiązanie tej współpracy można określić jako punkt zwrotny w karierze naszego zespołu. Oczywiście wcześniej robiliśmy mnóstwo rzeczy, ale właśnie moment współpracy z Tabb jest naznaczeniem naszego autonomicznego istnienia na rynku muzycznym, bo zaowocowała ona albumem „Atom", który jest naszym debiutanckim „krążkiem'. Cały czas koncertujemy z tą płytą, również dzisiaj zaprezentujemy ten materiał. Nasze wspólne dzieło było sposobem na dotarcie do szerszego grona odbiorców.
-Tabb jest nazywany „Midasem polskiej muzyki", gdyż większość płyt wychodzących spod jego ręki pokrywa się złotem lub platyną. Czy w związku z tym czuliście presje, że Państwu też musi się udać?
- Chyba nikt myślał o takiej presji, bardziej cieszyliśmy się, dostając kolejne utwory na płytę, że są to tak świetne kompozycje. Raczej skupialiśmy się na jakości tego albumu. Jeżeli chodzi o konkurowanie, czy wyścig w muzyce, gdyby się o tym myślało, to człowiek by się bardzo blokował artystycznie i mało rzeczy robił. To jest oczywiście ważne. Bardzo doceniamy, jeżeli nasi słuchacze pomagają nam się przedzierać w listach przebojów na wysokie miejsca. Jest to dla nas olbrzymia nagroda, ale gdyby to było naszym głównym celem, to nic dobrego by z tego nie wyniknęło.
- Do jakiego rodzaju odbiorcy adresujecie swój przekaz?
-Do każdego kto ma na to ochotę. Zupełnie nie mamy ukierunkowanej grupy docelowej. Zawsze chętnie gramy dla każdego kto chce nas słuchać i mamy nadzieje, że to się nigdy nie zmieni. Bardzo się cieszymy, jeśli słuchacze odkrywają w naszej twórczości coś wartościowego. Dzięki piosenkom „Dach" i „Na pewno" udało nam się przebić do szerszego grona odbiorców, wiele osób pokochało te piosenki, bez względu na preferencje muzyczne, gdyż są lekkie i łatwo wpadają w ucho. Abstrahując od tego, myślę, że docelowym odbiorcom Sound'n'Grace są osoby wrażliwe, które przychodzą na koncerty po to, żeby coś przeżyć. Reszta naszych piosenek ma bardzo głębokie przesłanie, mówi o bardzo ważnych rzeczach. Najmocniej docierają one do osób, które słuchają słów piosenek, analizują te utwory, słuchając tego co chce się im przekazać na koncertach.
-Zatem, co należy zrobić, aby zachęcić nowych słuchaczy do bliższego przyjrzenia się Państwa twórczości?
- Myślę, że dokładnie to co robimy do tej pory, czyli stworzyć przeboje, które przykują uwagę i będą przyjemne dla większości. Jednocześnie mieć głęboką nadzieje, że wśród tych ludzi znajdzie się spora grupa, która zechce „wgryźć" się w tę płytę, odkryje dzięki niej nowe przestrzenie, myśli i emocje, które są tam ukryte.
-Porozmawiajmy trochę o logistyce Państwa pracy. Cała ekipa liczy 20 osób. Jak organizujecie swoje występy, mając tak liczny zespół?
- Rzeczywiście, biorąc pod uwagę całą ekipę jest nas 20 osób, w tym 12 wokalistów. Wszystko co się dzieje jest bardzo naturalne. Na początku trzeba było podjąć decyzje jak to będzie wyglądało. Wynika to z faktu, iż większość naszych wokalistów łączy śpiewanie z pracą zawodową. To, że możemy się wymieniać jest bardzo wygodne, gdyż w każdym zestawieniu personalnym czujemy się bardzo komfortowo. Dzięki temu, że mamy w „rezerwie" 4-5 wokalistów, którzy mają „ograny" materiał, nie musimy odwoływać koncertów w przypadku czyjejś niedyspozycji.
- Przygotujecie się Państwo do wydania drugiej płyty, która ukaże się jesienią. Co należy zrobić, aby na koncertach zadowolić słuchacza, czekającego na największe przeboje, jednocześnie podsuwając mu nowy materiał?
- To się dzieje naturalnie. Nie wyobrażamy sobie, żeby wydając nową płytę mielibyśmy przestać grać „Dach" Możemy uspokoić naszych fanów: nawet, gdy powstanie nowy materiał, to będziemy starali się przemycać na koncertach znane piosenki. Będziemy mieli bogatszy repertuar koncertowy. Zresztą teraz też staramy się prezentować utwory, które są bliskie naszemu sercu.
-Państwa nową płytę zapowiada energetyczny numer „100" z Filipem Lato. Dlaczego zdecydowaliście się na tę współprace?
- To był pomysł naszej wytwórni - Gorgo Music. Połączono nasze siły. Myślę, że był to bardzo udany zabieg. Numer jest bardzo energetyczny, ma silny przekaz. Widzimy, że nasi słuchacze pozytywnie na niego reagują na koncertach Jesteśmy dobrej myśli. Liczymy, że dzięki tej piosence, zarówno po naszą płytę, która ukaże się jesienią, jak i po album Filipa słuchacze sięgną chętniej.
-Próbując uchylić trochę rąbka tajemnicy... W jakiej stylistyce będzie utrzymany Państwa nowy album?
-Ta płyta będzie bardzo różnorodna, gdyż pracujemy z wieloma producentami. Na pewno będzie na niej coś świeżego, jednocześnie zachowa styl charakterystyczny dla naszej twórczości. Mamy nadzieję, że nasi słuchacze nie przestraszą się za bardzo, bo będą mogli posłuchać czegoś co już znają, czyli kompozycji muzyki pop, które są bardzo emocjonalne, mają fajne linie melodyczne, ale będziemy też starali się przemycić kilka utworów, które zaskoczą naszych fanów.
- Każdego roku Państwa zespół produkuje piosenkę, która idealnie wpisuje się klimat wakacji. Czy jest jakiś przepis na stworzenie utworu, który zna cała Polska?
- Na pewno nie należy pisać piosenki z myślą, że tworzy się hit, bo to jest największa krzywda jaką można sobie uczynić. Naszym atutem jest siła grup, siła emocji, które są miedzy nami, znamy się już naprawdę długo, traktujemy się jak rodzina. Szczerość w przekazie emocjonalnym daje się usłyszeć w naszych piosenkach. Mam nadzieje, że to jest ten przepis na sukces, którego bardzo się trzymamy, a słuchacze ufają nam w tym co robimy.
- Skąd czerpiecie Państwo tyle pozytywnej energii do działania?
- Od ludzi. My czasami jesteśmy bardzo zmęczeni. Praca w grupie to ciągłe konfrontowanie się z własnym, ego, z ego kolegów, koleżanek. To jest dbanie o swój komfort i o komfort swoich przyjaciół, z którymi się pracuje. Jest wiele elementów stresujących: ciągła ocena środowiska, słuchaczy, opinii publicznej, jest to bardzo trudne. Czasami człowiek jedzie na koncert z myślą: kurde, chyba dzisiaj nie dam rady, potem wychodzę na scenę, widzę tłumy uśmiechniętych twarzy, które czekają na koncert i wtedy uruchamia się taki wewnętrzny „potworek", który pozwala robić rzeczy, o które jeszcze rano sam bym siebie nie podejrzewał. Wynika to z reakcji na energię otrzymaną od publiczności.
-Jesteście Państwo liderami zespołu. Czy czujecie odpowiedzialność za powodzenie projektu spod szyldu Sound'n'Grace?
- Nasz zespól na szczęście ma wiele twarzy. My czujemy się odpowiedzialni za podejmowanie decyzji, które dotyczą tego zespołu. Nasza pozycja jest trudna, ludzie nie zawsze to rozumieją, czemu jesteśmy z przodu. Nie jest to próba „spijania śmietanki", to jest kwestia pewnej odpowiedzialności za coś co stworzyliśmy. Wszystko co dotyczy tego zespołu uderza w nas, ale dzięki temu reszta wokalistów może wychodzić na scenę z czystą głową i robić kawał dobrej roboty.
Rozmawiamy przed koncertem, więc trudno jest uprzedzać fakty, ale czym zaskoczycie mieszkańców Jastarni i turystów?
-Zaskoczymy serią znanych przebojów w nowoczesnych aranżacjach. Fajne w naszych koncertach jest to, że zawsze mamy gotowy scenariusz, który uwielbiamy łamać, pozwalamy sobie na pewną dozę spontaniczności. Nie zależnie od tego jak będziemy się dziś bawić w Jastarni, to ten koncert będzie wyglądał kolorowo. Niesamowite jest to, że to publiczność często jest reżyserem tych koncertów. Uwielbiamy wchodzić w interakcje z ludźmi, jeśli widzimy, że ktoś żywo reaguje na to co robimy, to lubimy się pod to podczepić.
- Lato to dla Państwa okres wytężonej pracy. Jak budujecie swoją kondycję fizyczną na tak dużą liczbę koncertów?
-Naszym trenerem personalnym jest Kamil, który stara się wpływać nam na ambicje. Wstydzimy się przy nim ćwiczyć, więc udajemy, że pracujemy sami. Nasi wokaliści ciężko pracują nad utrzymaniem formy. Czasami trudno jest patrzeć na zdjęcia kolegów z wakacji, ale emocje koncertowe rekompensują wszelkie niedogodności.
-Na zakończenie. Czego można Państwu życzyć w kontekście dalszej działalności?
- Zdrowia i siły. Wszystko inne damy radę zrealizować.
Wywiadu przed koncertem w Jastarni udzielili założyciele zespołu Sound'n'Grace: Anna Żaczek-Biderman i Kamil Mokrzycki
Rozmawiał: Oskar Struk