Zapraszamy do przeczytania recenzji spektaklu "Dziady"
2017-04-18napisanych przez laureatki konkursu
10 Marca br. roku, mieszkańcy Jastarni mieli niepowtarzalną okazję, aby obcować ze sztuką na żywo. Było to możliwe dzięki inscenizacji „Dziadów", Adama Mickiewicza, w wykonaniu młodej grupy teatralnej z Pucka, „Wieko od Trumny". Z tej okazji, Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Jastarni, przy w współpracy z Gimnazjum w Jastarni, ogłosił konkurs na najlepszą recenzje spektaklu. Adresatami konkursu byli uczniowie gimnazjum. Napłynęło bardzo wiele prac, których poziom był niezwykle wyrównany. Ostatecznie kapituła zdecydowała się wyróżnić dwie prace. Laureatkami konkursu zostały: Alicja Struk( klasa 3 a) I Rozalia Konkel (klasa 2 a ). Wszystkim uczestnikom dziękujemy za zaangażowanie, a zwyciężczyniom gratulujemy serdecznie. Nagrodzone recenzje prezentujemy poniżej:
ALICJA STRUK:
„Dziady cz.2" przedstawiają nam dawny zwyczaj ludowy, który miał miejsce około 1 listopada. Podczas obrzędu wzywało się dusze pokutujących, aby powiedziały, czego potrzebują, by dostać się do nieba.
Przypuszczam, że spora część z nas -gimnazjalistów z wielką niechęcią poszła na adaptację teatralną „Dziadów". Lekturę czytaliśmy, film oglądaliśmy-mówią tam jakimś „ dziwnym" dla młodego człowieka językiem - nuda i flaki z olejem. I do tego jeszcze to wszystko w piątek wieczorem ! Kilka razy usłyszałam takie opinie, ale ja poszłam do Hali Widowiskowo-Sportowej z chęcią i ciekawością.
Z zapartym tchem śledziłam losy znanych mi już bohaterów. Powtarzałam kwestie aktorów. To było jak koncert...,nie One Direction czy Ariany Grande, lecz gry aktorskiej. Coś niesamowitego. Oprawa audiowizualna zapierała dech w piersiach . Niecodzienna, lekko przerażająca muzyka oraz niesamowite efekty specjalne oddawały fenomenalny nastrój utworu. Para unosząca się nad sceną a także wiele innych dekoracji dodających spektaklowi elementu grozy było po prostu niesamowitych. Przedstawienie było po prostu rewelacyjne.
Grupa aktorska wiernie odtworzyła pierwowzór, w tym przypadku 2 część cyklu dramatu romantycznych Adama Mickiewicza. Przepiękne kostiumy wszystkich bohaterów, wyrazista charakteryzacja-ptaków, strasznego pana, Zosi i widma. Chylę czoła przed świetną reżyserią pana Jakuba Mielewczyka, który stworzył niezapomniane widowisko. Brawurowo zagrana scena wzywania duchów przez młodych aktorów, na oklaski zasługuje również postać strasznego pana. Mimika i gesty a także ruch sceniczny były idealnie dopasowane. Aktorzy wydają się być stworzeni do swoich ról. Scenograf pokazał magię teatru w idealnym doborze rekwizytów do tej sztuki.
Przedstawienie to daje jasny przekaz. Obrzęd dziadów pokazuje nam wartości , dzięki którym możemy dostąpić wiecznego szczęścia , dzięki którym stajemy się ludźmi i spełniamy swoje człowieczeństwo. Reasumując swoje spostrzeżenia pozytywnie oceniam to widowisko pod względem scenografii, charakteryzacji artystów oraz gry aktorskiej. To, co działo się na tej scenie pozytywnie mnie zaskoczyło, nie należy zamykać się na taki rodzaj sztuki, może to nie kino, ale dostarcza tyle samo emocji, wzruszeń i bodźców, a nawet więcej niż dobry film.
ROZALIA KONKEL:
„Dziady część II" w odsłonie młodych aktorów
W jeden z chłodnych, marcowych piątków w hali widowiskowo-sportowej w Jastarni odbył się spektakl teatralny jednej z części słynnego Mickiewiczowskiego dramatu pt. „Dziady". Organizatorem tego wydarzenia był Miejski Ośrodek Kultury Spotu i Rekreacji w Jastarni. Twórcami tego spektaklu była grupa teatralna „Wieko od Trumny" działająca przy I Liceum ogólnokształcącym imienia Stefana Żeromskiego w Pucku. Spektakl wyreżyserował Kuba Mielewczyk.
Druga część „Dziadów" przedstawia obrzęd zwany „ucztą kozła", czyli „noc dziadów". Przewodniczący obrzędom Guślarz wzywa pokutujące dusze, aby powiedziały czego potrzebują, by ich męka się skończyła. W zamian za pomoc dusze udzielają ludziom porad, pouczających, jak żyć.
Nie miałam pojęcia, czego spodziewać się po tak młodych aktorach, przedstawiających niełatwą sztukę. Jednak ich gra przekroczyła moje największe oczekiwania.
Scenografia przedstawienia była minimalistyczna. Składały się na nią duża, stara metalowa balia, zapalone pochodnie oraz stojący między nimi chór ubrany w długie, czarne, zakonne szaty i wykrzykujący znane wszystkim słowa „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie; co to będzie, co to będzie". Oświetlenie i muzyka współtworzyły dramatyczny nastrój ciemnej, cmentarnej kaplicy, nastrój, który już w pierwszych minutach spektaklu udzielił się publiczności.
Gdy młodzi aktorzy pojawiali się kolejno na scenie, jako zbłąkane dusze, nie miałam wątpliwości, który z nich przedstawia dane widmo. Połączenie ich gry aktorskiej oraz kostiumów wykonanych przez Magdalenę Klawikowską sprawiły, że czułam, jakbym współuczestniczyła w tym obrzędzie.
Największe wrażenie wywarł na mnie aktor grający Złego Pana, który bardzo przekonywująco przedstawił cierpienie jakie przeżywało to widmo podczas swej tułaczki po Ziemi. Dzięki wiarygodnej charakteryzacji wykonanej przez Weronikę Koczur i Julię Sikorę męki przeżywane przez Złego Pana wydawały się jeszcze bardziej dotkliwe. Zdumiał mnie warsztat aktorski, jakim posługiwał się, szesnastoletni Bartosz Boniecki.
Przez te sześćdziesiąt minut spektaklu cała widownia była zaabsorbowana tym, co działo się na scenie. Wszyscy trwali w ciszy i skupieniu, nie chcąc przeoczyć ani chwili tego spektaklu. Na trybunach nie było słychać najmniejszego szmeru, co, zważywszy na wiek publiczności, wydaje się być wielkim sukcesem.
Po tym, jak Guślarz wypowiedział ostatnie słowa, rozległy się gromkie brawa. Cała obsada przedstawienia zasłużyła na owacje na stojąco. Gra aktorów była pełna emocji i zaangażowania, dzięki czemu mogę bez obawy polecić każdemu ten wspaniały spektakl.